Schodząc z gór dotarłem aż do morza. Tym razem zmieniłem żywioły.
W efekcie takiej migracji powstały wręcz kalifornijskie kadry … na miarę polskich chałup. Falki raczej spokojne wymusiły na nas sesyjkę na plaży, bo w wodzie jakby trochę za płasko. Ekipa w gotowości z deskami pod pachą wytrwale wyczekiwała na większe fale, aż do zachodu słońca.